Jak rozmawiać z dziećmi o epidemii

Od kilkunastu dni doświadczamy stanu wyjątkowego, który dotyczy przede wszystkim sfery naszych emocji, a w szczególności emocji naszych dzieci i uczniów.

 

Dzieci i młodzież zasługują na naszą uwagę, mają prawo do otrzymania wyjaśnień, chcą wiedzieć. Wszystko, co dzieje się w związku z nimi – a zamknięcie szkół i przedszkoli jest wybitnie „ich” sprawą – powinno być z nimi omówione i im wyjaśnione. Dzieci i młodzież mają oczy i uszy i wszystko, co w związku z epidemią pojawia się w mediach, trafia także do nich.

W przypadku wszystkich grup uczniów czynnikiem, który zaburza ich funkcjonowanie jest przymusowe odseparowanie od grupy. Nie bagatelizujmy tego. My dorośli mamy wiele mechanizmów, które kształtujemy w sobie rozwijając się, umiemy funkcjonować w odmiennych od rutyny warunkach. Męczy nas home office, ale jakoś potrafimy się w tym zorganizować. Nasze dzieci otrzymały jednak dość jednowymiarowy trening społeczny i składa się na niego w zasadzie jedynie obecność w szkole oraz nauka relacji, kształtowanych w tym dość specyficznym środowisku.

Dzieci i młodzież mają także zupełnie inne od naszych interakcje społeczne – my dorośli doświadczamy ich swobodnie. Interakcje społeczne dzieci (młodzieży w mniejszym trochę stopniu) zależą w zasadzie jedynie od kontaktów rówieśniczych w szkole i w przedszkolu. Dzieci i młodzież nagle zostali jednak zamknięci w domach i odseparowani od tego, co jest ich codziennością. Ich funkcjonowanie jest więc zaburzone. Wszystko wskazuje także na to, że ten stan potrwa trochę dłużej niż pierwotnie było zakładane.

Jak dzieci i młodzież reagują na to, co widzą i słyszą na temat panującej pandemii?

  • Super, mamy ekstra ferie!

Dla części uczniów – szczególnie tych ze starszych klas szkół podstawowych – informacja o odwołanych zajęciach, mogła jawić się jak komunikat o dodatkowych feriach. Pierwsza radość jednak może nie trwać długo, dzieciaki mają „szlaban”, więc żadna z atrakcji ferii – kino, chodzenie do galerii handlowej, kręcenie się po mieście, nie będzie dla nich dostępna. Uczniowie średnioszkolni są już samodzielni organizacyjnie i wydaje się, że nie potrzebują, aby rodzice organizowali im czas. Łatwo więc dorosłym odpuścić wchodzenie w wychowawczą rolę. Dodatkowo, dzieci te dość sprawnie organizują sobie kontakty społeczne on-line, rodzice czasem więc mogą mieć nawet poczucie, że z wychowawczymi działaniami są niemile widziani. Jednak dzieci, które pozornie świetnie radzą sobie ze sobą, faktycznie mogą zostać same ze sobą. Lepiej tego nie przegapić, nie tylko w czasie pandemii.

Przed nami jako dorosłymi ważne zadanie. Rozmowa. Nie czekajmy, aż dzieci i młodzież zaczną pytać.

JAK ROZMAWIAĆ:

  1. Rozmawiamy uczciwie i na temat. Rozmawiamy, nie mówimy. Sami czujemy, że nie wiemy co się dzieje? Nie udajemy, że wszystko jest pod kontrolą, kiedy pod kontrolą nie jest. Jeśli sami jesteśmy przepełnieni strachem, robimy zakupy i myjemy ręce 150 razy dziennie, dzieci i młodzież widzą, że coś jest nie tak. Jedyne, co można i należy zrobić, to powiedzieć, jak jest. Szczerość i „zero ściemy” to podstawa w autentycznej rozmowie z dziećmi w każdym wieku.
  2. Wyjaśniamy, że codzienne życie wygląda teraz inaczej. Ale musimy być konkretni, mówić o przykładach, powoływać się na dowody. Dziecko nie wie, co oznacza „utajony wektor” i „nosiciel”? Trzeba mu to solidnie wyjaśnić.
  3. Nie bagatelizujemy, nie kłamiemy, nie żartujemy. Żadnym rozwiązaniem nie jest także udawanie, że tematu nie ma, ukrywanie czegoś przed dzieckiem, bagatelizowanie. Odpowiadamy na wszystkie pytania, jeśli nie wiemy, to nie wiemy. Szczerość, także taka, która pokazuje nasz brak kompetencji w niektórych obszarach po prostu pomaga budować zaufanie. Bardziej uspokaja „ja też się boję” niż „nie przesadzaj, nic się nie stanie”. Mówimy, że można się bać, że jest OK czuć niepokój, że to normalna część życia. Jeśli widzimy, że coś się dzieckiem dzieje, starajmy się dopytać, oczywiście zgadując, w końcu na coś trafimy.
  4. Dopytujmy jednak, nie odpytujmy, róbmy to cierpliwie i z troską. Rozmowę otwierają nawet takie zwroty jak „boisz się?”, „jesteś smutna?”, „tęsknisz za kolegą?”.
  5. Być może będziemy musieli porozmawiać z dziećmi o śmierci. Przed nami to samo zadanie, szczerze i na temat, z pominięciem zwrotów „jesteś młody/a, nie musisz się jeszcze o to martwić”.
  6. Odwołujmy się także do odpowiedzialności dzieci, którą w szkole niestety systemowo im zabieramy. Sytuacja, w której jesteśmy obecnie, to doskonały pretekst do tego, żeby część tej odpowiedzialności im po prostu oddać.
  7. Z uczniami, którzy odczuwają stres przed egzaminami i maturą warto ograniczać napędzanie spirali stresu. Obserwujemy gwałtowny rozwój edukacji on-line, co jako samo zjawisko należy pochwalić. Jednak część szkół i nauczycieli po prostu przestawiła się na zadawanie i zdalne sprawdzanie postępów, co nie minimalizuje stresu uczniów. Tu przyda się racjonalna rodzicielska kontrola i wsparcie, także wtedy, kiedy dziecko nie byłoby w stanie sprostać rosnącej liczbie zadań do wykonania w domu.
  8. Wprowadzamy domowy porządek. Fajnie wstaje się o 10:00 i chodzi pół dnia w piżamie? Mniej fajnie będzie, jak trzeba będzie z tej piżamy się przebrać i wrócić do szkolnej rutyny. Nie warto jej tracić, choć zdecydowanie należy poluzować napięty program dnia i zajęć.

Czas epidemii minie, spróbujmy może jednak wykorzystać go na troskę o to, o czym często mówimy, że jest dla nas najważniejsze – na rodzinę, czas i rozmowy z nią. Może to nowe doświadczenie pomoże nam po prostu stawać się lepszymi rodzicami?

Iga Kazimierczyk – dr nauk społecznych w dyscyplinie pedagogika, pedagog, nauczycielka, prezeska fundacji „Przestrzeń dla edukacji”. Specjalizuje się w edukacji żłobkowej, przedszkolnej i wczesnoszkolnej. Była dyrektorką szkoły, od lat związana z sektorem pozarządowym.