Jak zadawać prace domowe, żeby pomóc się uczyć dzieciom z rodzin i regionów o niższym kapitale ekonomicznym, kulturowym i pozycji społecznej? To było jedno z pytań poddanych dyskusji w ramach projektu „Plan dla Edukacji”
Prace zadawane do domu – jeśli jest ich zbyt dużo i nie są dobrze wymyślone i omówione – zniechęcają wszystkie dzieci do nauki, a dodatkowo pogłębiają różnice edukacyjne między uczniami. Wynika to między innymi z mniejszego wsparcia procesu edukacyjnego dziecka w domach o niższym statusie społeczno-ekonomicznym, niższego wykształcenia rodziców, mniejszej liczby książek w domu, a także gorszego dostępu do internetu, komputera czy komórek.
Jak wynika z badań OECD co najmniej 20% procesu uczenia się zachodzi poza szkołą – przy odrabianiu prac domowych i na zajęciach dodatkowych. W obu przypadkach uczniowie z rodzin z wyższym kapitałem ekonomicznym, kulturowym i pozycją społeczną są wyraźnie uprzywilejowane. Dzieci z uboższych domów mają więcej problemów z odrabianiem lekcji z kilku ważnych powodów. Po pierwsze są częściej zajęte pomocą w gospodarstwie czy opieką nad młodszym rodzeństwem, a w przypadku nastolatków – coraz częściej także dorywczymi zajęciami zarobkowymi. Zostaje im zwykle mniej czasu na naukę w domu. Ponadto warunki, w jakich te dzieci uczą się w domu są wyraźnie gorsze – rzadko mają one własny pokój czy choćby wyodrębnioną, cichą, przeznaczoną na własny rozwój przestrzeń. Co więcej, zwykle nie mogą one liczyć na pomoc rodziców, którzy ze względu na własne kompetencje, nie są w stanie wspólnie z dzieckiem odrobić skomplikowanego zadania, podsunąć odpowiedniej lektury czy pomóc znaleźć właściwe źródło informacji w internecie.
Dodatkowo, zwłaszcza dzieci wiejskie, mają znacznie gorszy dostęp do sieci, ze względu na słabsze połączenia internetowe i gorszy sprzęt komputerowy. Nie są w stanie sprawnie i szybko wyszukać potrzebnych do rozwiązania jakiegoś zadania czy problemu informacji, przygotować prezentacji czy pracować z innymi na wspólnych dokumentach “w chmurze”. Na świecie coraz częściej mówi się w tym kontekście o “homework gap”, czyli przepaści w odrabianiu zadań domowych, wynikającej właśnie z gorszego dostępu do sieci i słabszych urządzeń (komputerów, tabletów czy smartfonów) i by temu zaradzić uruchamia się specjalne programy adresowane do społeczności i dzieci natrafiających na tę barierę.
Warto zwrócić uwagę, że dzieci z uboższych rodzin często nie mogą nawet skorzystać z telefonicznej pomocy koleżanek i kolegów, np. z powodu braku telefonu lub braku środków na swoim koncie. W odrobieniu trudniejszych zadań nie pomagają im korepetytorzy, co często zdarza się w bardziej zamożnych domach uczennic i uczniów starszych klas.
Powstaje więc spirala: dzieci z mniejszymi szansami edukacyjnymi mniej korzystają z odrabiania prac domowych, wykonują je niechętnie i w sposób niezadowalający, są więc coraz gorzej oceniani przez nauczycieli i przez samych siebie, a rezultacie coraz bardziej się zniechęcają i coraz gorzej się uczą. Pogłębiać to może dodatkowo różnice w pozycji społecznej dzieci z “lepszych” i “gorszych” domów w klasie i szkole.
Co należy zrobić?
Istnieją różne strategie, by przerwać tę spiralę – oto kilka propozycji, skierowanych głównie do nauczycieli i dyrektorów szkół, niekiedy także rodziców.
Zadania domowe odrabiamy… w szkole – z doświadczeń innych krajów, a także nielicznych polskich szkół wynika, że problem ten częściowo przynajmniej rozwiązuje zapewnienie dzieciom możliwości odrabiania zadań domowych w szkole – po lekcjach, np. w formie “klubów” czy zajęć dodatkowych. Warto zadbać, by w takich formach pracy uczestniczyli uczniowie o różnych kompetencjach, nie tylko ci najsłabsi, tak by ich nie stygmatyzować, a równocześnie wykorzystać formułę wzajemnego uczenia się. Nauczyciele mogą pełnić w nich funkcję opiekuna i “coacha”, nawet jeśli uczą tylko jednego przedmiotu, a zadania domowe są ze wszystkich… Można także organizować takie “kluby” z konkretnych przedmiotów, np. matematyki czy języka polskiego – wtedy uczniowie z różnych klas korzystają z pomocy nauczyciela wybranego przedmiotu.
Mniej prac domowych dla wszystkich – jak wynika z międzynarodowych badań polskie dzieci spędzają średnio tygodniowo 6,8 godzin, znacznie więcej niż uczniowie w Finlandii czy innych krajach skandynawskich. Na ten problem zwracają uwagę same dzieci, ich rodzice, wielu nauczycieli, a nawet Rzecznik Praw Dziecka. Nie zostawia to czasu na własne zajęcia, zabawę z rówieśnikami, życie rodzinne, a w przypadku dzieci z uboższych domów, odrabianie lekcji wchodzi w konflikt z zajęciami domowymi. Coraz więcej szkół na całym świecie, nie tylko w Finlandii, ale także Australii czy Stanach Zjednoczonych rezygnuje z zadawania do domu. Od kilku lat w coraz większej liczbie szkół podstawowych nie zadaje się prac pisemnych do domu lub wprowadza się zasadę dobrowolności – odrabiają je tylko ci, którzy chcą. W domu uczniowie wykonują dłuższe autorskie projekty na tematy, które ich samych interesują. Z kolei w innych szkołach przyjmuje się – zwykle także po wysłuchaniu głosów uczniów i rodziców pewne ograniczenia, dotyczące liczby zadań w tygodniu i ich rozmiarów. Tego typu inicjatywy zwiększają szanse, że praca uczennic i uczniów w domu będzie bardziej sensowna i efektywna. Warto dodać, że sami nauczyciele mają dużo wątpliwości, jak uczynić ten system bardziej racjonalnym – wyrazem tego jest choćby ich inicjatywa z 2018 roku pod hasłem “Zadaję z sensem”.
Adekwatny stopień trudności – z badań edukacyjnych wiadomo, że zadanie, przed którym staje uczeń nie powinno być ani zbyt łatwe, ani zbyt trudne. Przyjmuje się, że ćwiczenie wykonywane na lekcji powinna mieścić się w tzw. “strefie najbliższego rozwoju”, czyli być trudne do samodzielnego rozwiązania za pierwszym razem, ale możliwe do zrobienia ze wskazówkami nauczyciela (lub koleżanki czy kolegi). Zadanie domowe może polegać na utrwaleniu zdobytych w szkole wiedzy i umiejętności, nie powinno jednak być prostym odtwarzaniem szkolnych zadań, a z drugiej strony nie może być zbyt trudne, zupełnie nie do zrobienia. Zadania zbyt łatwe są nużące, a za trudne – zniechęcają i dezorientują. Optymalne są zadania przynajmniej częściowo uwzględniające wyniesione z lekcji kompetencje uczniów, zadanie które można rozwiązać w wersji łatwiejszej i trudniejszej czy bardziej rozwiniętej. Należy oczywiście zachęcać wszystkich do zmierzenia się także z zadaniem dodatkowym, pamiętając, że nawet same próby rozwiązania, nie zakończone sukcesem, rozwijają myślenie i inne kompetencje ważne dla uczenia się przez całe życie (patrz m.in. badania Carol Dweck).
Zadanie domowe nie wymaga pomocy innych – skoro wsparcie rodziców czy starszego rodzeństwa jest w przypadku dzieci z uboższych domów mało prawdopodobne, zadania domowe nie mogą zakładać pomocy rodziców lub innych osób (np. korepetytora). Można oczywiście w konkretnych sytuacjach prosić rodziców o pomoc, ale w taki sposób, by wszystkie dzieci miały podobne szanse w jej uzyskaniu (np. pomoc w znalezieniu kasztanów, opowieść o życiu codziennym w stanie wojennym). Niektóre zadania domowe z definicji wymagają wsparcia innych, np. koleżanek i kolegów – piszemy o tym poniżej.
Zespołowe zadania domowe – w polskiej szkole obowiązuje nadal niesłuszne przekonanie, że prace domowe muszą być wykonywane i oceniane indywidualnie. Tymczasem we współczesnym świecie coraz więcej zadań i projektów wykonuje się zespołowo, w małych lub większych grupach. Warto więc przygotować młodych ludzi do takiej pracy, zadając np. zadania do wykonania w parach, trójkach czy większych zespołach. Wymaga to rzecz jasna dopasowania zadania i czasu wykonania do konkretnej sytuacji (np. uczniowie mieszkają w różnych wsiach i mogą zadanie odrobić razem tylko w szkole), należy jednak przynajmniej kilka razy w roku proponować takie zadania, zwłaszcza że dodatkowo przełamuje to bariery między uczniami, pomaga im korzystać nawzajem ze swoich różnych zasobów i kompetencji. Takie prace przełamują poczucie osamotnienia słabszych uczniów i ich lęk przed klęską, a uczniów lepszych uczą solidarności i dzielenia się. Zadania grupowe mają sens tylko wtedy, gdy nauczyciel/ka “miesza” różnych uczniów ze sobą, tak by nie tworzyły się zespoły “prymusów” i “słabeuszy”.
Omawianie i ocenianie zadań domowych – większą wartość edukacyjną mają takie prace domowe, których cel kryteria oceny są znane uczniom od początku, bo zostały przedstawione (lub wspólnie wypracowane) na lekcji bądź wynikają jasno z jej przebiegu. To zasada oceniania kształtującego, które pomaga się uczyć, bo daje uczniowi konkretną informację zwrotną, co powinien poprawić, a co zrobił dobrze, w przeciwieństwie do oceniania sumującego, polegającego na wystawieniu oceny. Jeśli zadania mają być oceniane, konieczne jest nie tylko wcześniejsze podanie kryteriów, ale także określenie tzw. “nacobezu” (czyli “na co będę zwracać uwagę”), ew. pokazanie przykładów prac, które spełniają lub nie spełniają tych warunków. Omawianie prac domowych powinno być okazją do docenienia wysiłków różnych dzieci, a nie zawsze tych samych – należy za każdym razem omawiać prace innych dzieci, szukając zawsze przynajmniej jednej rzeczy, która została zrobiona dobrze (ciekawie, oryginalnie, starannie, na czas, kolorowo…). To zmniejsza lęk uczniów i zwiększa motywację słabszych uczniów do pracy w domu.
Odwrócona lekcja – szczególną formą pracy, która może wyrównywać szanse między uczniami jest tzw. odwrócona lekcja. Zakłada ona odwrócenie klasycznego porządku: wykład i omówienie tematu przez nauczyciela na lekcji, ćwiczenie umiejętności w domu. Nauczyciel/ka dostarcza uczniom materiał – najczęściej w postaci krótkiego filmu, tekstu czy infografiki, który zawiera podstawowe pojęcia i informacje oraz prosi, by zapoznali się z nim przez zajęciami. Na lekcji uczniowie wspólnie to omawiają, by następnie robić, to co zwykle robiliby w domu – ćwiczą nowe pojęcia i umiejętności, pogłębiają wiedzę, dyskutują, porównują i piszą opowiadania. Popularność oraz skuteczność tej metody zależy od gotowości nauczycieli/lek do korzystania z nowych technologii. Trzeba także zadbać, by wszyscy uczniowie mieli dobry dostęp do materiałów zamieszczonych w sieci, co w niektórych przypadkach oznacza umożliwienie im obejrzenia/przeczytania go w szkole.
Zadania domowe a współpraca z rodzicami – jedną ze strategii, które zwiększają szanse edukacyjne uczniów jest nawiązanie konstruktywnych relacji z ich rodzicami i opiekunami, tak by włączyli się w rozmaite aktywności w szkole, a także w większym stopniu wspierali swoje dziecko w domu – w uczeniu się i wszechstronnym rozwoju emocjonalnym i społecznym.
Im trudniejsza jest sytuacja rodziny, tym taka współpraca jest ważniejsza, choć wymaga to czasem niestandardowych zachowań ze strony nauczycieli i dyrektora szkoły, a przede wszystkim przełamania nieufności, lęku przed krytyką i społecznym odrzuceniem. Właśnie z tego powodu w niektórych systemach szkolnych, a w warunkach polskich – w niektórych szkołach i gminach – poświęca im się szczególną uwagę, tworzy specjalne zespoły zadaniowe, ze wsparciem ze strony instytucji opieki społecznej itp. W rodzinach, które czują, że nie są pozostawione same sobie, zaczyna być łatwiej rozmawiać o problemach szkolnych dzieci i łatwiej pomagać w ich rozwiązaniu. Rozmowa nauczyciela z rodzicami o tym, jakie aktywności uczeń mógłby podejmować w domu, jakiego typu zadania pomogą mu rozwinąć konkretne umiejętności (np. czytania ze zrozumieniem) i jak go w tym wspierać, może pomóc przełamać barierę lęku między szkołą a domem.
Strategie systemowe czy szkolne?
Ryzyko pogłębiania się różnic można także zmniejszać przez interwencje na poziomie systemowym. Wymagałoby to wprowadzenia do systemu szkolnego wspólnych standardów “dobrego zadania domowego”, przygotowania zestawów przykładów dobrych praktyk z różnych etapów edukacyjnych i różnych przedmiotów, a wreszcie regularnych szkoleń nauczycieli i dyrektorów szkół. Rekomendujemy również badania ilościowe i jakościowe, by sprawdzić, które strategie zadawania prac domowych pomagają “równać w górę”, a jakie prowadzą do pogłębiania przepaści.
Jednak w obecnej sytuacji polskiej oświaty, ogromne znaczenie mogą mieć przede wszystkim szkolne modele zadawania prac domowych. Chodzi o uruchomienie procesu uzgadniania zasad przez całą szkolną społeczność, oczywiście przy aktywnym udziale lub choćby wsparciu dyrekcji. Wymaga to przeprowadzenia powołania małego zespołu roboczego, mini-diagnozy, otwartej szkolnej debaty, wspólnego wypracowania głównych zasad, a następnie sprawdzenia, jak one działają i przyjęcia ich po ewentualnej korekcie. Taki model działania zakłada właśnie #zadaNIEdomowe – inicjatywa Rzecznika Praw Obywatelskich i edukacyjnych organizacji społecznych, do której przyłączają się szkoły i organy prowadzące.
Opracowanie: Alicja Pacewicz w ramach programu “Plan dla Edukacji”