Zadania domowe z klasą

Jak sprawić, by zadania domowe nie były bezsensowną udręką, ale pożytecznym elementem nauki? Czy to możliwe? Fundacja Szkoła z Klasą odpowiada: TAK. Ale pod pewnymi warunkami…

Dyskusja o tym, jak dużo zadawać prac domowych trwa od ponad stu lat, a niektórzy twierdzą, że od czasów szkół w starożytnej Mezopotamii. Dzieci na ogół uważają, że zadaje się za dużo, zaś nauczyciele, a tym bardziej rodzice – że za mało. Coraz więcej szkół prowadzi własną politykę, która ma trochę odciążyć uczniów i pomóc nauczycielkom w rozsądnym dawkowaniu prac domowych. 

Są nawet szkoły – nie tylko w Finlandii, Stanach Zjednoczonych czy Australii – gdzie przyjęto zasadę niezadawania niczego do domu. Tak jest też w warszawskiej szkole podstawowej nr 323 na warszawskim Ursynowie.  Prace domowe dzieci odrabiają tylko, jeśli same o to poproszą lub gdy to rodzic prosi o indywidualne zadania dla swojego dziecka. Nauczyciele na bieżąco sprawdzają, czy wszyscy opanowali na lekcjach to, co powinni i w razie potrzeby prowadzą dodatkowe zajęcia. W domu uczniowie robią dłuższe autorskie projekty na tematy, które ich interesują. 

Ze względu na polską tradycję taka formuła może być trudna do przyjęcia w innych szkołach, zachęcamy jednak do wprowadzenia zmian. Chodzi o to, by dzieci nie były przeciążone pracą, a rodzice nie musieli siedzieć z nimi do późnego wieczora i pilnować „odrabiania lekcji”. Nadmiar zadań domowych, zwłaszcza jeśli są prostym powieleniem tego, co już było w szkole, zniechęca do nauki, a czasem nawet do uczenia się. A przecież chodzi o to, by dziecko lubiło i chciało się uczyć, a nie robiło to pod przymusem. 

Co więcej – badania prowadzone na całym świecie wcale nie potwierdzają istotnego wpływu odrabiania prac domowych na osiągnięcia edukacyjne dzieci. W szkołach podstawowych tego związku nie ma, wpływ widać dopiero u dzieci kilkunastoletnich, przy czym za duże obciążenie pracą w domu działa odwrotnie. Trudno oczywiście jednoznacznie określić, co znaczy „za duże” – to zależy od kultury szkolnej w danym kraju, a nawet szkole. 

I tak, 15-latki w Szanghaju spędzają nad lekcjami  tygodniowo 13,8 godziny, ale już Finowie osiągający od lat znakomite wyniki w międzynarodowych badaniach – tylko 2,8 godziny! Średnia OECD to 4,6 godziny, a polskie nastolatki z 6,6 godzinami są wyraźnie znacznie bardziej zapracowani (jesteśmy w pierwszej dziesiątce na ponad 60 krajów). 

W wielu szkolnych okręgach w USA przyjmuje się opartą na badaniach zasadę, że w pierwszej klasie (w szóstym roku życia) można zadawać maksymalnie 10 minut pracy domowej dziennie, dodając kolejne 10 minut w każdej kolejnej klasie, przy czym praca domowa nie powinna przekroczyć  120 minut dziennie. W przypadku polskich dzieci oznaczałoby to 20 minut w klasie drugiej i 60 minut w klasie szóstej. Tu króciutki filmik na ten temat https://www.youtube.com/watch?v=J4wEI0tPEYM 

Zachęcamy uczniów – i rodziców – by sprawdzić, ile naprawdę czasu (efektywnej pracy) zajmują zadania domowe. Jeśli jest ich wyraźnie więcej niż wyżej opisane zalecenia, warto  porozmawiać o tym z wychowawcą i konkretnymi nauczycielkami. W ubiegłym roku tysiące hiszpańskich rodziców i nauczycieli ogłosiło strajk z powodu przeciążania dzieci przez szkoły pracą po lekcjach. 80 proc. rodziców uważało, że zadań jest za dużo, a ponad połowa – że źle wpływa to na ich życie domowe. Nie namawiamy do strajku, ale do poważnej rozmowy – owszem! 

Zresztą zadanie zadaniu nierówne. Niektóre rzeczy naprawdę warto jeszcze powtórzyć w domu (albo w szkole – po lekcjach), bo wymagają umiejętności, które nabywamy dopiero po kilkukrotnym przećwiczeniu (jednym wystarcza dwa razy, inni potrzebują więcej …). 

Są też zadania twórcze i odtwórcze – zawsze lepiej zadać coś, w co uczeń ma szansę się „wkręcić”, bo wtedy łatwiej i na dłużej się tego nauczy. 

Polecamy też tzw. „zadanie domowe do wyboru” – nauczyciel/ka określa temat, problem lub umiejętność, którą uczniowie mają rozwijać (np. rozpoznawanie figur geometrycznych albo budowa serca) i daje im kilka możliwych zadań do wykonania (np. rysowanie figur – na papierze lub w komputerze, wycinanie z kolorowego papieru, szukanie ich w swoim otoczeniu i fotografowanie, komiks lub filmik o przygodach figur). Takie zadanie, którego formę można samemu wybrać, chętniej się wykonuje i znacznie lepiej pamięta.    

Jak więc rozwiązać problem „ile zadawać”? W Szkole z Klasą w takich trudnych sprawach proponujemy zawsze, żeby zapytać  o zdanie wszystkie zainteresowane strony i wspólnie wypracować model „zadania domowego z klasą”. Sprawdzić go potem w działaniu – i jeśli to konieczne – coś dodać, odjąć, skorygować.  Najlepiej zrobić to zespołowo, w całej szkole, ale jeśli to niemożliwe, nawet inicjatywa kilkorga nauczycieli, którzy zmienią coś na lepsze w sposobie zadawania zadań, może przyniesie wymierne korzyści. 

Tak właśnie w ubiegłych latach powstawały Kodeksy 2.0 – szkolne zasady korzystania z komórek, komputerów i internetu, tak też szkoły zmieniały swoje sposoby pracy w programie „Wf z Klasą”. A poniżej kilka pytań, które warto zadać dzieciom i sobie, by potem porozmawiać o tym z nauczycielami. 

  • Czy pracy domowej jest za dużo, w sam raz, czy za mało? Uzasadnij odpowiedź!
  • Czy zadania domowe, które odrabiasz (odrabia twoje dziecko) są potrzebne, ciekawe i zachęcają do nauki? Które tak, a które nie? I dlaczego?
  • Czy praca domowa jest w waszej rodzinie źródłem stresu, czy przeciwnie – ułatwia wspólne spędzanie czasu z rodzicami i/lub rodzeństwem?
  • Czy dzieciom udaje się zachować równowagę między pracą w domu a snem, zabawą i innymi zajęciami?

Sprawą prac domowych będziemy się dalej zajmować w naszym tegorocznym programie “Szkoła z Klasą”. I tu apelujemy do rodziców – jeśli szkoła waszego dziecka jeszcze się nie zgłosiła, zachęćcie dyrektora I nauczycieli, by to zrobili!

Alicja Pacewicz, Szkoła z Klasą