Edukacja dla pokoju, edukacja dla klimatu

Nasza ekspertka Anna Dzierzgowska, nauczycielka historii i współtwórczyni Społecznego Monitora Edukacji, proponuje zmianę podejścia do edukacji humanistycznej.

Najważniejsza misja edukacji to (być może…?) wcale nie pilnowanie, by młode osoby miały głowy nabite faktami, nawet umiejętności praktyczne nie są najważniejsze. Nie jest łatwo uzgodnić tę „najważniejszą” misję edukacji szkolnej. Swoimi poglądami podzielą się nasze ekspertki i eksperci.


Trzy pobudki skłoniły mnie do napisania niniejszego tekstu. Po pierwsze, edukacja humanistyczna to jakby trochę moja bajka. Po drugie, przy czytaniu fragmentów umowy koalicyjnej, poświęconych edukacji zrobiło mi się słabo od kombinacji PKB z narodem. Po trzecie wreszcie:  czasy z dnia na dzień coraz bardziej mroczne i jeśli mamy dożyć innych, potrzebujemy dość radykalnych zmian, także w podejściu do edukacji. I stąd pomysł na niniejszy tekst i stąd jego główne hasło: edukacja dla pokoju i edukacja dla klimatu.

Rzecz jasna, to hasło ma trzecią nóżkę: edukacja na rzecz końca kapitalizmu. Tego w sumie nawet nie muszę tego głośno mówić. Jestem dziwnie spokojna, że edukacja dla pokoju, w której dociekać się będzie, komu służą wojny i edukacja dla klimatu, w której mówić się będzie, komu nie służy zmiana obecnego stanu rzeczy (który, jeśli go nie zmienimy, niebawem nas zabije) musi doprowadzić do logicznego wniosku, że bez zniesienia kapitalizmu niedługo nie będzie tu życia.

„Wojny się skończą, gdy ludzie odmówią w nich udziału” – to hasło z czasów międzywojnia, bodaj że parafraza czegoś, co powiedział kiedyś Einstein. „Rżnij karabinem w bruk ulicy – twoja jest krew, a ich jest nafta” (Julian Tuwim, „Do prostego człowieka”) to tylko inny wariant tego samego hasła. Wojny n a p r a w d ę się skończą, kiedy odmówimy w nich udziału. Ale aby to mogło nastąpić, musimy uwolnić wyobraźnię, musimy umieć uwierzyć, że jesteśmy zdolne i zdolni żyć bez wojen.

Uczę historii, przedmiotu, który powinien być idealnym narzędziem takiego właśnie uwalniania wyobraźni, a tymczasem powszechnie wykorzystywany jest do celów dokładnie przeciwnych. Historia z moich marzeń powinna być przede wszystkim przypomnieniem, że homo sapiens istnieje na ziemi jakieś 200-300 tysięcy lat, wiek człowiekowatych liczy się w milionach, okres, dla którego mamy źródła pisane, obejmuje z grubsza pięć i pół tysiąca lat, a okres, dla którego mamy porządne źródła archeologiczne jest tylko nieco dłuższy (ale też tak naprawdę archeologia wielu obszarów świata jest jeszcze w powijakach). Krótko mówiąc: jesteśmy gatunkiem, który NIE zna ponad 90% własnej przeszłości, a w związku z tym NIEMAL NIC o samych sobie nie wiemy. Czyli: wszystkie zdania, co się zaczynają od „historia uczy, że ludzie z a w s z e” możemy od razu wyrzucić do kosza. Historia to akurat uczy, że:

– ludzie, że powtórzę, nie znają pełni własnych możliwości;

– ludzkość potrafiła przejść absolutnie rewolucyjne zmiany w sposobie życia, takie, że jedne pokolenia nie byłyby w stanie nawet wyobrazić sobie tego, czego kolejne doświadczały (bo przecież przejście od łowiectwa i zbieractwa do uprawy roli albo od konnej poczty do telegrafu to jednak jest coś), więc w sumie kto wie, co jeszcze potrafimy?

– oraz że najprawdopodobniej ludzie wykazywali się w przeszłości i wykazują nadal ogromną wynalazczością, jeśli idzie o politykę i gospodarkę (nie muszę się rozpisywać, mogę odesłać do cudownej książki Davidów Graebera i Wengrowa „Narodziny wszystkiego”, przeł. R. Filipowski).

Historia mogłaby uczyć także, dlaczego źródła historyczne, zwłaszcza w dawnych epokach, niezwykle często wytwarzali ludzie związani tak czy inaczej z władzą – i jak wpływało to na częstotliwość i sposób przedstawiania w tychże źródłach wojen. Innymi słowy, że znów wrócę do „Do prostego człowieka” Tuwima, historia mogłaby być i moim zdaniem być powinna o tym, jak nas panowie szlachta od ponad pięciu tysięcy lat próbują bujać. I jak od kilkudziesięciu lat część historyków i historyczek rozwija takie metodologie historii, które pozwalają pisać nie o „panach szlachcie”, ale o całej reszcie.

Klimat to mniej moja bajka, w tym sensie, że tu jest potrzebne w edukacji nowe przyrodoznawstwo, ale dwie rzeczy przychodzą mi do głowy od razu, kiedy myślę o edukacji dla pokoju i dla klimatu z perspektywy nauczycielki historii.

Po pierwsze: edukacja dla klimatu to zarazem edukacja dla pokoju ze zwierzętami, roślinami i wszystkim, co żyje. Można to robić w historii na ogromnie wiele sposobów, poczynając od tego, żeby odtworzyć, skąd się wzięła „zachodnia” koncepcja miejsca człowieka w przyrodzie i pokazać choć kilka odmiennych.

Po drugie, chyba nikt z tych, co się na serio zajmują klimatem nie ma wątpliwości, że bezcenną wiedzę o ekologii i równowadze posiadają bardzo często rdzenne ludy i kultury. Historia zatem mogłaby się choć trochę odczepić od polski i od kolonialnych potęg Europy (Polskę, oczywiście, można potraktować jako ciekawe studium przypadku dla rożnych zjawisk z historii powszechnej, można też wykorzystać w projektach z dziedziny historii ludowej, historii kobiet, historii queerowej – w sumie dowolnie, byle NIE w odwiecznym kluczu naród-państwo-śmierć) i zacząć pokazywać różnorodność i bogactwo ludzkiego doświadczenia, także ekologicznego. Mogłaby, mówię z pokorą, stać się bardziej antropologią, zachowując jednocześnie coś, co jest moim zdaniem w historii tak wspaniałe: umiejętność dostrzegania i wartościowania z m i e n n o ś c i. I przy okazji dotrzeć również do rdzennej wiedzy. Wiedza jest tą rzeczą, która bodaj najlepiej się ludzkości udała – może warto choćby w najbardziej podstawowym stopniu docenić wszystkie i wszystkich, które i którzy przyczynili się do jej powstania.

A kiedy już zaczniemy uczyć dla pokoju i dla klimatu, wtedy, mam nadzieję, dotrze do nas w pełni sens słów Ursuli LeGuinn:

„Żyjemy w kapitalizmie. Jego moc i władza wydają się nie do obalenia. Podobnie jak niegdyś boskie prawo królów. Ludzie zdolni są stawić opór każdej ludzkiej władzy – i każdą mogą zmienić”.

Anna Dzierzgowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *